niedziela, 9 września 2012

Rozdział 2


W organizacji


         W siedzibie Akatsuki, o godzinie 8, Sasori pukał do gabinetu Lidera, a po usłyszeniu zezwolenia, wszedł do środka.
-Twoje zadanie przedstawiam Ci dopiero dziś, ponieważ nie chcemy rozgłosu. - Zaczął Pain - będziemy mieli w organizacji nowego członka. Jest to dziewczyna, u której z czasem najprawdopodobniej obudzą się pewne, bardzo ciekawe zdolności. Będziesz ją trenował. Tylko, że jest pewien problem.
-Jaki problem? - Spytał Sasori, obawiając się, że przyjdzie mu uczyć kogoś, kto w ogóle nie jest shinobi.
Lider skrzywił się mimowolnie, tak jak poprzedniego dnia, kiedy dochodził do tego tematu.
-To jeszcze dziecko, ona ma 14 lat...
-Czemu to ja mam uczyć jakiegoś dzieciaka?! Takie dzieci są zazwyczaj irytujące, a ja nie jestem spokojnym człowiekiem i mogę ją zabić, kiedy mnie zdenerwuje. Poza tym dzieci nie są pojętne i trzeba im tłumaczyć wszystko po kilka razy... Po co nam dziecko, które nawet nie jest ninja?
-Nie powiedziałem, że nie jest. Ona ma już rangę Jōnina, a jak na jej wiek, to więcej, niż dużo.
Sasori nie odpowiedział, chociaż zgodził się z ostatnim stwierdzeniem Lidera. W takim wieku najczęściej są Genini, czasem Chūnini. Ale i tak nie sądził, że dobrym pomysłem jest, aby ktoś tak niecierpliwy jak on zajmował się dzieckiem.
-Jeżeli nie masz żadnych pytań, to możesz iść. Niedługo przyprowadzę ją do organizacji.
Lalkarz pokiwał głową i wyszedł. Za drzwiami pozwolił sobie, żeby grymas zagościł na jego twarzy. Dziecko. W Akatsuki. Westchnął i skierował się do kuchni po kubek ciemnej, gorącej kawy.
         Natomiast nasza kunoichi kolejnego dnia obudziła się w tak samo dobrym humorze. Po wykonaniu porannej toalety oraz ponownym sprawdzeniu, czy zabrała wszystkie rzeczy, zeszła do restauracji znajdującej się piętro niżej. W domu najczęściej gotowała sama, także teraz z uśmiechem zamówiła naleśniki z owocami oraz gorącą czekoladę. Uwielbiała słodycze. Nie śpieszyła się z jedzeniem, miała na wszystko wystarczająco dużo czasu. Po śniadaniu wymeldowała się z hotelu i ruszyła na umówione wczoraj miejsce spokojnym krokiem.
         Tam czekał już Lider.
-Spóźniłam się? - Spytała, zdziwiona.
-Nie, jesteś jeszcze chwilę przed czasem. Ustaliliśmy, że możesz przyłączyć się do organizacji, jednak na razie na okres próbny. Na razie jednak chcemy Twoje przyłączenie zachować w sekrecie, dlatego też praktycznie wszystkich członków porozsyłałem na misje. Łącznie z Tobą, w siedzibie będą teraz trzy osoby. Jeszcze ja i Twój obecny nauczyciel.
Dziewczyna pokiwała głową, ale nic nie mówiła, patrzyła tylko na niego swoimi dużymi, szaro-granatowymi oczami. Pain po chwili stał koło niej.
-Chodźmy.
         Szli ulicami wioski w ciszy, po kilku minutach opuścili ją i ruszyli lasem.
-Musisz wiedzieć, że Twój nauczyciel nie jest osobą cierpliwą, dlatego nie radzę Ci go denerwować.
Skrzywiła się lekko i zapytała, czy coś jeszcze powinna na jego temat wiedzieć.
-Jest naszym medykiem, znawcą wszelkich trucizn oraz lalkarzem - widział, jak na te słowa "zaświeciły" się jej oczy i uśmiechnął się w duchu. - Swoją drogą, umiesz gotować?
Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Trochę umiem... - bąknęła - w domu zawsze gotowałam dla siebie i brata.
Pain pokiwał głową.
-Zajmiesz się obiadami.
Znów spojrzała na niego zdziwiona, ale po chwili uśmiechnęła się i pokiwała głową.
-Liderze... - Zaczęła cicho po chwili, a gdy ten spojrzał na nią, pokazując, że słucha, kontynuowała - będę potrzebowała jakiś zakupów, ponieważ nie mam już praktycznie rzeczy w dobrym stanie...
Pain pokiwał głową.
         Droga, jako że pokonywali ją pieszo, a nie jak Pain samotnie miał w zwyczaju, przenosząc się, zajęła im około czterech godzin. Przystanęli obok jeziorka, na którego brzegu znajdował się wielki głaz znacznie wystający ze skały. Gdy Lider złożył kilka pieczęci, odsunął się, ukazując przejście. Przepuścił dziewczynę w przejściu, dalej podążali ciemnym korytarzem. Zatrzymali się przy rozwidleniu dróg.
-W lewo są sale treningowe, biblioteka, kuchnia i salon.
Pokiwała głową.
Skierowali się w prawo, mijając różne drzwi, po czym szli nieoświetlonym kawałkiem korytarza.
-To były pokoje członków organizacji, w tym kilka wolnych. Tutaj jest mój gabinet - powiedział,  gdy doszli do końca korytarza, po czym ponownie otworzył drzwi i przepuścił dziewczynę - jako, że zostałem tylko ja i Sasori, bezpieczniej będzie, abyś na razie pomieszkała ze mną.
Dziewczyna zarumieniła się i spuściła głowę, ale pokiwała na znak zgody.
-Na dniach doprowadzimy któryś z tamtych pokojów do stanu używalności, ale teraz może zajmiesz się obiadem?
-Dobrze - odpowiedziała cicho, stawiając swój plecak przy drzwiach - czy posiłki są o jakiś określonych godzinach?
-W miarę możliwości, obiady około 15, tj za - tu zerknął na zegarek 40 minut. Jak byś mogła, przyjdź po mnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i kiwnęła głową, po czym wyszła i delikatnie zamknęła za sobą drzwi.
         Szła ciemnym korytarzem zastanawiając się, jaką osobą będzie jej nauczyciel i w jaki sposób będzie ją uczył, skoro jest taką niebezpieczną osobą. O mało nie minęła owego rozwidlenia, skręciła w nie tylko dzięki światłu z pochodni przytwierdzonych do ścian. Mijała drzwi z napisami "Sala Treningowa nr. 1/ 2/ 3/ 4", następnie "Biblioteka" aż kolejne, otwarte, które zapewne były celem jej jakże długiej wędrówki. Było to przestronne pomieszczenie, przedzielone jakby niską ścianką działową. Po stronie bliżej drzwi znajdował się długi stół, a po drugiej stronie była kuchnia. Nie była ona wyjątkowo duża, ale też  nie za mała, podobna do tej, jaką miała w domu. Posmutniała, przypominając sobie o bracie i o tym, jak on się musi teraz czuć. Potrząsnęła głową i spojrzała na wiszący na ścianie zegar. 14:30, czyli zostało jej pół godziny. Mam nadzieję, że zdążę coś zrobić.          Związała włosy i otworzyła szafki, aby zobaczyć, jakie produkty jej pozostały. Nie mogła powiedzieć, że było ich dużo, ale spojrzała sos do spaghetti oraz kluski, więc już wiedziała, co zrobić. Zabrała się za przygotowanie obiadu, kiedy ktoś wszedł do kuchni. Nie spostrzegła tego. Owa osoba usiadła przy stole i patrzyła na nią, szczególnie na jej długie, srebrne włosy związane wysoko w kitkę. 
-To ty jesteś tą nową? - spytał mocnym głosem.
Dziewczyna zdziwiła się, ponieważ sądziła, że jest sama. Zdjęła patelkę z ognia, odwróciła się i dygnęła.
-Tak, to ja - powiedziała cicho - a pan, to..?
Przez twarz jej rozmówcy przebiegł cień zdziwienia. Dawno już zapomniał o tym, że ludzie potrafią być uprzejmi w innych sytuacjach, niż kiedy są sparaliżowani strachem.
-Jestem Sasori, będę twoim nauczycielem.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. Nie wyglądał na kogoś wybitnie niebezpiecznego, znaczy, zabijającego bez powodu.
-Lider kazał zająć Ci się robieniem posiłków?
-Tak - przytaknęła - jestem odpowiedzialna za obiady.
Kiedy Sasori nie odpowiedział, odwróciła się, a po chwili niosła już do stołu dwa talerze parującego spaghetti. Zawróciła po trzeci, postawiła go, po czym skierowała się do wyjścia.
-Idę po Lidera - wyjaśniła cicho i znikła w korytarzu.
Sasori natomiast zastanawiał się, jakim cudem to dziecko jest rzekomo dobrym ninja i jakim cudem on ma je czegoś nauczyć.
Do gabinetu Lidera doszła w kilka chwil, gdzie zapukała, a po usłyszeniu "proszę" weszła do środka.
-No to chodź, Liderze, na ten obiad - powiedziała z uśmiechem.
W kuchni zobaczyli, że Sasori czeka na nich z zaczęciem. Lider wciągnął roznoszący się po kuchni zapach i lekko się uśmiechną. Yuki poczekała, aż Pain usiądzie i zajęła trzecie miejsce, po czym życzyła im smacznego i sama zaczęła jeść. Poszli w jej ślady, a już po kilku chwilach Sasori kiwał głową z uznaniem, Pain natomiast mruknął z pełnymi ustami, że "dobre". Uśmiechnęła się. Może będzie lepiej, niż sądziła na początku.
         Po posiłku Sasori powiedział, że ma być jutro o 8 przed pierwszą salą treningową i poszedł do siebie. Lider także wrócił do gabinetu. Sprzątnęła kuchnię i zastanawiała się, co teraz robić.

3 komentarze:

  1. Hej jestem Kamila i właśnie trafiłam na twój blog mam nadzieję że w najbliższym czasie wstawisz nową notkę bo nie mogę się doczekać. Szczeże to jeszcze nie przeczytałam nawet prologu a już chcę kolejną notkę. Gdy przeczytam to co już napisałaś napiszę kolejny koment i wyrażę swoją opinię(na bank będzie pozytywna) Więc nie przedłużam i zabieram się za czytanie notek. Pozdrawiam Kamila :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej to znowu ja Kamila. Przczytałam już aktualne rozdziały i prolog i... Piszczę z radości bo tak bardo mi się spodobało. Masz talent i niesamowitą wenę twórczą. Proszę napisz szybko nową notkę bo już się niecierpliwię. Szczerze to mam nadzieję że główna bohaterka będzie ten teges, miała coś do Deidary a on coś do niej, ale to się jeszcze zobaczy, co nie :D
    Pozdrawiam i czekam (nie)cierpliwie na notkę Kamila :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wlasnie skonczylam czytac twojego bloga . I jestem zachwycona , gratuluje . Masz wspanily styl , i bardzo sie ciesze ze znalazlam tego bloga . Nie moge sie doczekac nowego rozdzialu .
    Pozdrawiam i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń